* Ranek*
Obudziły mnie promienie słońca dostające się przez niezasłonięte okno. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie mojego nowego pokoju. Była dopiero 6. Powoli zwlekłam się z łóżka i udałam się do garderoby. Wyciągnęłam ubrania do tańca i weszłam do łazienki. Szybko się ubrałam i związałam włosy w wysokiego kucyka. Następnie udałam się do pokoju tanecznego na poddaszu. Tańczę od jakichś 18 lat. Próbowałam różnych stylów, ale najbardziej podoba mi się hip hop. Uwielbiam tańczyć. Zawsze mogę przemyśleć parę rzeczy. Włączyłam muzykę i zaczęłam rozgrzewkę. Dobrze, że pokój jest dźwiękoszczelny, bo Kath i Em kochają spać a jak ktoś je obudzi przed 11 to będzie źle.
Czasami mam ochotę wbić sobie kołek w serce i zakończyć swoje życie. Te ciągłe przeprowadzki i ukrywanie się mnie przeraża, ale jednak coś mnie tu trzyma. Jestem po to, żeby pomagać ludziom. To jest to co kocham, Wszystko zawdzięczam Kath. To ona nauczyła mnie opanowania i nie zabijania ludzi. Gdyby nie ona zapewne wiele ludzi straciło by życie tylko po to żebym mogła zaspokoić swój głód.
Z rozmyśleń wyrwało mnie gwałtowne otworzenie drzwi, a zaraz za nimi pojawiła się szczęśliwa Emily. Cały czas skakała i krzyczała coś w stylu " Moje kochanie przyjedzie". Jak można się domyślić chodzi o Justina. Podeszłam do niej i starałam się ją uspokoić. Skąd ta dziewczyna ma tyle energii?! Po 5 minutach wreszcie się ogarnęła. Usiadłyśmy na podłodze pod ścianą i zaczęłyśmy rozmawiać.
-To mam rozumieć, że przyjeżdża Justin.
-Tak. Ma podpisywać kontrakt z jakimś zespołem... One coś tam. Nie pamiętam dokładnie. Kontakt ma na 2 lata, ale jego menager postanowił, że zamieszka w Londynie na stałe.
-Jezu to świetnie! Powinniście razem zamieszkać. Wiesz w końcu jesteście ze sobą już 2 lata... Hmm może zamieszka u nas dom jest duży. Kat powinna się zgodzić.
-Naprawdę?! Boże tak się cieszę.
-Kiedy przyleci?
-Za 3 godziny powinien być na lotnisku. Potem jedzie do tych chłopaków.
-Ok. To pojedziemy na lotnisko i zabierzemy jego bagaż. Kath śpi?
-Nie obudziłam ją!- wyszczerzyła się
-Katerina!-krzyknęłam
Dziewczyna dosłownie w sekundę znalazła się w drzwiach sali. Najbardziej w byciu wampirem lubię ta szybkość.
-Może tak Jus zamieszka z nami, co?-spytałam, na co ta od razu się uśmiechnęła.
- Jasne! Długo się nie widzieliśmy. Dobrze nam to zrobi. A poza tym jest jak brat.-uśmiechnęła się i usiadła obok nas.
-Kocham was!-krzyknęła Em i nas przytuliła.
-Dobra ubieramy się i jedziemy na lotnisko.-pogoniłam je.
Wszystkie udałyśmy się do swoich pokoi. Weszłam do garderoby i znowu ten sam problem. W co ja mam się ubrać? Przeszukałam wszystkie pułki i w końcu zdecydowałam się na ten strój. Następnie poszłam do łazienki. Zrobiłam mocniejszy makijaż. Włosy rozpuściłam i lekko zakręciłam na lokówce. Po około 30 minutach gotowa zeszłam na dół. Dziewczyn jeszcze nie było, więc zeszłam do piwnicy i podeszłam do ogromnej lodówki. Była cała wypełniona torebkami z krwią. Wyjęłam dwie (dla mnie i Kateriny) i wróciłam do salonu. Dziewczyny już tam były, a Emily zajadała swoje śniadanie. Kath patrzyła na nią z obrzydzeniem. Oczywiście wampiry mogą jeść "normalne" jedzenie, ale nie czujemy jego smaku. Ja jem tylko w ostateczności. Usiadłam obok blondynki i podałam jej torebkę.
-Dzięki.- podpowiedziała i zabrała się za picie.
-Ok. Zaraz musimy się zbierać. Samolot będzie za półtorej godziny, a na samo lotnisko jedzie się koło godziny. A jeszcze dostałam esa od Justina, że potem mamy jechać razem z nim do tego zespołu.
-Ok. Czego się nie robi dla ukochanego naszej przyjaciółki.- powiedziała Kate
Po 15 minutach byłyśmy już gotowe do wyjścia. Wyszłyśmy z domu, a Em zamknęła drzwi. Potem udałyśmy się do mojego samochodu i pojechałyśmy. Kocham samochody sportowe. Większość się dziwi, że tak delikatna dziewczyna jak ja jeździ takim autem. Na lotnisku było pełno fanek Justina. Wyszłyśmy z auta i od razu do moich uszu dobiegł przeraźliwy pisk. Dziewczyny rzuciły się na nas z prośbą o autografy. No niestety taka jest cena bycia światową aktorką. Po 20 minutach wyjaśniłyśmy dziewczynom, że musimy uciekać. Nie chętnie ale w końcu nas puściły. Samolotu jeszcze nie było, więc usiadłyśmy w kawiarni i zamówiłyśmy kawę. Oczywiście musiałam sobie kupić Twixa. W domu mam ich całą szafkę. Mogę je jeść, a i tak nie przytyje (zaleta wampirów :D)
Po chwili usłyszałyśmy wrzaski. Ja można się domyślić samolot wylądował. Wyszłyśmy z kawiarni i zobaczyłyśmy tłumy dziewczyn czekających aż Justin do nich podejdzie. Chłopak wyszedł z samolotu razem z bagażem i zaczął się rozglądać po całym budynku, aż w końcu zatrzymały się na nas. Uśmiechną się szeroko i zaczął biec w naszą stronę. Najpierw rzucił się na Emily i zaczęli się całować. Zazdroszczę im. wyglądają razem cudnie. Ja i Kate oczywiście skomentowałyśmy to głośnym "fuuu" przez co nasza parka była zmuszona przestać.Przywitaliśmy się i poszliśmy do samochodu. Bieber gdy zobaczył mój samochód wytrzeszczył oczy.
-Mia to twoja fura?!-spytał zszokowany.
-No a kogo innego. Przecież tylko ja mam prawo jazdy.
-Mogę prowadzić?
-Nie. Za młody jesteś.
-Mam 19 lat!- krzykną oburzony.
-A ja 430.
-Dobra wygrałaś. Ale następnym razem ci nie popuszczę.
-Zobaczymy a teraz wsiadać.
Wpakowaliśmy się i Justin wpisał adres w nawigację. Jak się okazało zespół mieszka 4 domy dalej od nas. Super! Zaparkowałam pod brama i wyszliśmy. Udaliśmy się do wejścia. Bieber zadzwonił dzwonił, a po chwili otworzył nam jakiś przystojny blondyn. Uśmiechną się w naszą stronę i zaprosił do środka. Weszliśmy i skierowaliśmy się do salonu gdzie siedział Will-menager Jaustina, przystojnych chłopaków i jakiś facet.
-Siemka Will. Dzień dobry-przywitałam się a reszta powtórzyła.
-Dziewczyny jak ja was dawno nie widziałem- powiedział W i przytulił nas.
-No więc tak to jest Mia i Katerina moje przyjaciółki i moja dziewczyna Emily.- powiedział Justin- A to Harry, Niall, Zayn, Liam, Louis i ich menager Paul
-Cześć-powiedziałyśmy równo
-Cześć-odpowiedzieli.
Wszyscy usiedliśmy na kanapie, a Will i Paul zaczęli omawiać papiery. Przez cały czas czułam na sobie wzrok chłopaków z zespołu. Kate widocznie też, bo zerkała na mnie co chwila i wysyłała jakieś znaki. W pewnym momencie odezwał się Harry.
-Wy jesteście Mia Campbell, Katerina Carter i Emily Palmer?
-Tak- powiedziałyśmy równocześnie. Więc o to im chodziło.
-Jesteście super!-krzykną Louis
-Bez przesady.-powiedziałam
Niall miał już coś powiedzieć, ale przerwał mu Will.
-Dobra Justin już jest wszystko omówione. Więc ja spadam.
-Jasne my też już pójdziemy.-odparł
-Może zostaniecie. Zrobimy małą imprezkę.-powiedział Liam
-Nie będziemy robić problemu.
-Ale to żaden problem.
-No dobra jeżeli dziewczyny się zgodzą to ok.
-Jasne- podpowiedziałyśmy.
-Ok to ja spadam. A i Mia jeżeli wypijesz to błagam nie prowadź, bo ja cię z komisariatu odbierać nie będę.
-Nie wypominaj mi!
-Will ty lepiej zobacz jaki ona ma teraz samochód.-powiedział Justin
-Co? To nie masz już tego lamborghini gallardo?
-Nie.
-Teraz ma BMW i8.-powiedziała Em
-BMW i8?!-spytali wszyscy(oprócz Justina, Em i Kate)
-No...tak.
-Mogę się przejechać?-krzykną Louis i Harry
-Nie. Jesteście za młodzi.
-Mam 19/22 lata- krzyknęli razem
-Trudno.
-No proszę.-kleknęli przede mną i złożyli ręce jak do modlitwy.
-Ok my idziemy. Mia tylko błagam nie rób nic głupiego. Wiesz o czym mówię.-powiedział Will. No tak nie wspomniałam, że on też wie.
-No dobra, ale chcę ci przypomnieć, że Kate ma ten sam problem.
-Tak tylko ona umie nad sobą zapanować, a wiesz że tobie czasem się to nie zdarza. Mam ci przypomnieć co chciałaś zrobić menagerowi Paula Wesleya.
-Jezu jeden raz. Nie wypominaj mi ok?
-Masz być grzeczna.
-Oczywiście tatusiu. A wy możecie wstać?-przypomniałam sobie o chłopakach.
-A możemy się przejechać?-spytał Louis.
-No dobra, ale jak mi zepsujecie auto to zabiję.-powiedziałam
-Ok- dałam im kluczyki i wyszli razem z Willem i Paulem.
Z resztą udałam się do salonu i zaczęliśmy oglądać telewizor. Zayn przyniósł alkohol. Ja podziękowałam. Nie chcę zrobić im krzywdy, a Will ma rację nie zawsze nad sobą panuje. Po 30 minutach chłopaki wrócili, a reszta była już tak pijana, że spali na podłodze.
-Boże, ale się upili.-powiedział Harry i uśmiechną się do mnie. Ale on ma słodki uśmiech!
-No już jakieś 10 minut temu zasnęli.
-Zostawili cię samą-powiedział Louis i oddał mi kluczyki- masz zajebiste auto.
-Wiem-powiedziała z uśmiechem.- Mogę ich dzisiaj u was zostawić? Wpadnę po nich jutro.
-Zostań u nas.-poprosił Harry robiąc oczka jak kot ze Shreka
-Nie będę wam robić kłopotu.
-Nie robisz nam żadnego kłopotu. Będzie nam miło gościć sławną aktorkę i modelkę.- powiedział Lou
-Przestań.-powiedziałam błagalnie.
-No zostań.Proszę.-powiedział Harry
-No dobra.-westchnęłam
-Super! Chodź zaprowadzę Cię do pokoju, ale najpierw dam ci jakieś rzeczy na przebranie.-powiedział Louis i pociągną mnie za rękę.- A ty Haroldziku mój idź szykować łózko.-puścił oko brunetowi. A ja spojrzałam na niego z mina "Wtf?"
-Louis co ty odpierdalasz?- spytał Hazza.
-No jak to co. Robię ci przysługę.
-Dobra ja się nie wtrącam, ale Louis jest 1 w nocy a ja na 7 mam sesję. Muszę się wyspać.
-Masz sesję?! A zabierzesz mnie ze sobą?-spytał z nadzieją
-Jasne- uśmiechnęłam się
-Lou chcę ci przypomnieć, że masz dziewczynę.-powiedział Harry
-I tak nie jest w moim typie- powiedziałam
-Tak? A jaki jest twój typ?-spytał Louis
-Niall jest w moim typie.-powiedziałam robiąc rozmarzoną minę.
Spojrzałam na Louisa, który szczerzył się i starał nie wybuchnąć śmiechem. Następnie popatrzyłam na Hazzę. W jego oczach widziałam smutek, rozczarowanie, ale też złość? Chyba tak.
-A tak na poważnie to nie mam jakiś wymagań. Wystarczy jeśli chłopak będzie mnie kochał za to kim jestem i zaakceptuje moje zalety jaki i wady, a uwierzcie życie ze mną nie jest wcale takie łatwe.-uśmiechnęłam się do nich.
-Ok chodźmy spać.-powiedział Harry
Weszliśmy na górę i Louis zaprowadził mnie do swojego pokoju, aby dać mi jakąś koszulkę z napisem "Free Hugs". Podziękowałam mu i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż i ubrałam koszulkę. Sięgała mi prawie do połowy ud, więc nie było tak źle. Gdy już wszystko zrobiłam wyszłam z łazienki i poszłam do Lou, żeby mi powiedział gdzie mam spać. Miałam wejść już do jego pokoju gdy drzwi się otworzyły i ktoś we mnie wpadł przez co wylądowaliśmy na podłodze w dwuznacznej pozycji. Otworzyłam oczy i spojrzałam na ''ktosia", którym okazał się sam pan Styles. Wpatrywaliśmy się w siebie na wzajem. Nagle przed nami pojawił się Louis.
-Nie chce wam przeszkadzać ale jest 2 w nocy i jak byście mogli wasz popęd seksualny wstrzymać do rana.-wyszczerzył się do nas a ja czułam jak się rumienię
-Lou idioto! Zamknij się!-krzyknął Harry. Wstał ze mnie,a następnie podał mi rękę.
-To... gdzie mam spać?-spytałam niepewnie
-U Harrego w pokoju. Ma dwa łóżka. Mam nadzieję że ci nie przeszkadza?-spytał Louis
-Nie.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
Loczek uśmiechną się do mnie i zaprowadził do pokoju. Położyłam się na łóżku, a Harry poszedł do łazienki. Kogoś mi przypomina. Tylko kogo? Po chwili z łazienki wyszedł Styles. Uśmiechną się do mnie ukazując swoje dołeczki i położył się na drugim łóżku.
-Po co Ci drugie łóżko?-spytałam po chwili.
-Moja siostra, Gemma często przyjeżdża do Londynu i wtedy tu śpi.-wyjaśnił.
-Aha.
No tak. Już teraz wiem kogo mi przypomina. Gemma Styles. kiedyś ja poznałam. Jest dla mnie jak przyjaciółka. Wie, że jestem wampirem, a i tak nie uciekła jak niektórzy. O Katerinie i Emily też wie. Ostatnio widziałam ją jakieś 3 tygodnie temu w Los Angeles.
-Poznasz ja jutro. Ma przyjechać na kilka dni.-uśmiechną się do mnie.
-Fajnie. Ja idę spać. Potem będę miała wory pod oczami, a stylistki to denerwuje.
-Nawet nie wyspana i tak będziesz wyglądać pięknie.
-Ohh... nie podlizuj się tak.-wyszczerzyłam się do niego-Harry?
-Tak?-spojrzał na mnie pytająco
-Pójdziesz ze mną na sesję. Mam dwie wejściówki, a raczek dziewczyny będą leczyć kaca.
-Jasne. A co to za sesja.
-Hmmm... Taka bardziej... jak to powiedzieć. No taka bardziej łóżkowa.-strzeliłam buraka. Jezu dobrze, że światło jest zgaszone.
-Uuuu... to z wielka chęcią pójdę.
-Ok to na 7:30 musisz być gotowy. Dobranoc.
-Dobranoc.
Już nie mogę się doczekać jutra. Jeszcze rano muszę pójść do domu. Przebrać się i zaspokoić pragnienie, bo nie chcę zrobić nikomu krzywdy. a już na pewno nie Harrymu i Louisowi. Po jakimś czasie odleciałam do krainy Morfeusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz