Obudziły mnie promienie słoneczne padające na mnie. Dobrze, że miałam pierścionek. Zrobiła mi go taka stara czarownica. Podobny zrobiła Katerinie. Wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Harry jeszcze spał. Na zegarku była dopiero 6 więc się nie dziwię. Ubrałam się we wczorajsze ciuchy i używając swojej szybkości wybiegłam z domu udając się do siebie. Po drodze zajrzałam jeszcze do salonu, w którym spali moi przyjaciele. Będą musieli leczyć kaca, a szczególnie Kat. Niestety wampiry mają wyostrzone zmysły. Na przykład człowiek jest smutny, a wampir jest jest w rozpaczy. Trochę to dziwne i trudno się do tego przyzwyczaić.
Gdy byłam już w domu wzięłam ubrania i poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel. Po godzinie wyszłam z wanny i osuszyłam swoje ciało. Ubrałam na siebie strój, zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy. Gdy byłam już gotowa zerknęłam na zegarek. Była 7, a chłopaki mieli być o 7:30. Korzystając z czasu udałam się się do piwnicy po "jedzenie". Zeszłam po drewnianych schodach i podeszłam do lodówki. Otworzyłam drzwi i przeżyłam szok! Była pusta! Nawet jednej małej torebki. Szybko wbiegłam na górę i udałam się do pokoju Kateriny. Miała w ścianie skrytkę gdzie trzymałyśmy krew tak na czarną godzinę. Wpisałam kod i otworzyłam metalowe drzwiczki, ale tam też nic nie było. Coraz bardziej odczuwałam głód. Co ja mam teraz zrobić?! Chodziłam po domu przez jakiś czas i myślałam nad konkretnym rozwiązaniem. Czułam się coraz słabiej. Jakby coś wysysało ze mnie całe życie. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. No nie! I co teraz. Nie chcę im zrobić krzywdy! A co jeśli coś zobaczą! Nawet ich nie zahipnotyzuję, bo mądra Emily dolała im do napojów werbeny. Nie miałam siły nawet wstać. Powoli podniosłam się i zeszłam na dół z każdym krokiem czułam coraz silniejszy zapach krwi. Gdy byłam już w przedpokoju zapach stał się strasznie silny. Ostrożnie otworzyłam drzwi i zobaczyłam uśmiechniętego Louisa i Harrego. Starałam się do nich uśmiechnąć, ale słabo mi wyszło. Wpuściłam ich do środka. Zapach krwi wleciał do mojego nosa. Nie mogłam już nad tym panować! Chłopaki dziwnie na mnie patrzyli. Widziałam w ich oczach zdziwienie i strach, a może raczej przerażenie.
-Hej Mia, wszystko ok?-spytał Louis
-Tak-powiedziałam słabym głosem
-Nie wyglądasz najlepiej.- wtrącił Harry.
-Nic mi nie jest. Po prostu muszę...-i wtedy przypomniałam sobie o butelce wina. W rzeczywistości jest tam krew. Zawszę tak mamy w razie jakby jakieś goście przyszły.-wejdźcie ja muszę jeszcze coś zrobić.
Miałam coraz mniej sił. Ledwo stałam na nogach. Weszłam do salonu a chłopcy za mną. Wzrok skierowałam na kanapę, ale tego kogo tam zobaczyłam w życiu bym się nie spodziewała! Siedziała na niej moja starsza siostra. Została wampirem jakiś czas po mnie. Wygląda na jakieś 30 lat, a w rzeczywistości ma 524 lat. Od razu stanęłam jak wryta. Czyli to ona zabrała całą krew!
-Czego tu szukasz?!-warknęłam.
-Ciebie też miło widzieć siostrzyczko.-uśmiechnęła się cwaniacko.
-Już dawno przestałaś być moją siostra!
-Nie denerwuj się tak. Już i tak masz mało sił. Chcesz żeby twoim kolegom stała się krzywda.
-Po co wróciłaś?!-warknęłam
-Jesteś mi potrzebna.-powiedziała zbliżając się do mnie.
-Do czego?!-była coraz bliżej ale w ostatniej chwili podeszłam do barku i otworzyłam butelkę. Nie pomyliłam się była krew. Wlałam do kieliszka i wypiłam na raz. Od razu lepiej powtórzyłam jeszcze dwa razy i byłam jak nowo narodzona. Spojrzałam na "siostrę" pytająco.
- Jesteś najsilniejszą wampirzycą na świecie. Sorry ty jesteś najsilniejszym wampirem na świecie.
Spojrzałam na chłopaków. Byli przerażeni. O nie! Nie będzie mi straszyć znajomych!
-Nie pomogę ci w niczym! Możesz pomarzyć!-wykrzyczałam i natychmiast znalazłam się obok niej. Jednym mocnym pchnięciem rzuciłam ją o ścianę.
-Nie zabijesz mnie.-uśmiechnęła się wrednie.
-Oh doprawdy.-moje oczy przybrały kolor krwisto czerwony.
-Louis.-spojrzałam na nich. Bali się, ale mimo to nie uciekli- Zadzwoń do Kateriny.-I co siostrzyczko chcesz być pochowana z rodzicami, czy dasz mi święty spokój i nigdy nie wrócisz.
-Nie boje się ciebie.-powiedziała prawie nie słyszalnie. Nic dziwnego trzymałam ją za gardło
-Jak sobie życzysz.
Odsunęłam się od niej na chwilę, a potem jednym zwinnym ruchem skręciłam jej kark. Na jakiś czas nie będzie "żyć". Spojrzałam na chłopaków. Stali z szeroko otwartymi buziami.
-Musimy pogadać-powiedziałam
-No co ty?-powiedział z sarkazmem Harry
-Chwila aby ją zamknę.
Wzięłam ciało na ręce i już po sekundzie byłam w takim pomieszczeniu bez wyjścia. Zamknęłam szczelnie drzwi i wróciłam na górę. Chłopaki siedzieli cicho i nawet słowem się nie odzywali. Usiadłam w fotelu na przeciwko. Chwilę siedzieliśmy w ciszy.
-Katerina i Emily zaraz będą.-i w tym momencie z prędkością światła pojawiła się Katerina. A chwilę później w pokoju za pomocą magii pojawiła się Emily.
-Moja siostra tu jest.-zaczęłam wściekle.- Zabrała cały zapas krwi. Jest tylko w butelce.
-Tylko mi nie mów, że chłopaki to widzieli.-powiedziała zła Katerina
-Tak. Wpuściłam ich do domu. Byłam na głodzie. Nie sprawdziłam domu. A potem jak weszłam z nimi do salonu zobaczyłam Cynthie. Nie miałam siły. Musiałam najpierw zaspokoić pragnienie. Chciała,żebym jej pomogła. Kazałam jej się wynosić, albo ja zabiję. Nie chciała to złamałam jej kark. Teraz jest w piwnicy i śpi.
-Złamałaś jej kark?!-krzyknęła Em- Dobrze wiesz, że teraz będzie na głodzie! Co jak kogoś zabiję?!
-Nikogo nie zabije. Będę jej dawać co jakiś czas fiolkę z krwią. Tylko trzeba pojechać do szpitala po krew.-powiedziałam.
-Ok ja pojadę. A wy opowiedzcie im wszystko.-powiedział Katerina
-Jasne. Ja idę po resztę. Tez muszą wiedzieć.- powiedziała Em i skierowała się do wyjścia- A i zrobię biżuterię z werbeną- no i wyszła. Po chwili w salonie zjawili się reszta 1D i Justin
- Chciałyście nam o tym powiedzieć?-spytał w pewnym momencie Harry
-Jak byśmy was lepiej poznały to tak. Zazwyczaj, gdy komuś mówiłyśmy to on uciekał. To że jesteśmy wampirami to nie znaczy, że nie mamy uczuć. Nie zabijamy ludzi. Nie wszystkie wampiry. Ja i Katerina żywimy się krwią ze szpitala taka od dawcy.
-A ta kobieta. Ko to?-spytał Lou
-To moja starsza siostra, ale w wampira została zamieniona później ode mnie.
-O co jej chodziło z tym ze jesteś najsilniejsza?-spytał Harry
-Nic mnie nie zabije. Mogę zabić każdego wampira.
-A Kat? Ona tez taka jest?-spytał Niall
-Nie. Emily jest czarodziejką.
-Śliczną czarodziejką- wtrącił Justin
-Tat, tak wiem.
-To... opowiesz jak to się stało?-spytał zszokowany Zayn
-Jasne.- zaczęłam im opowiadać całą historię. Zdziwili się. No ale takie życie.
-Ile masz lat?-spytał Liam
-Urodziłam się w 1459 roku. Przemieniłam się w wampira jak miałam 18, więc dlatego na tyle wyglądam. Wampirem jestem już 536 lat-uśmiechnęłam się lekko.-Muszę sprawdzić co z Cynthią. Nie musicie się nas bać. Ja i Katerina nie zabijamy ludzi, zawsze pomagamy im.
-Możemy iść z tobą?-spytał uśmiechnięty Niall. Uśmiechnięty?! Spojrzałam na resztę. Mieli ten sam wyraz twarzy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.-powiedziałam niepewnie.
-Mia... mnie zabrałaś, a ich nie weźmiesz.-powiedział Justin
-Yhh... no dobra, ale po 2 osoby.-uśmiechnęłam się
-To ja pierwszy!- krzykną Niall. Myślałam, że mi bębenki bekną. Wampiry mają bardzo wrażliwy . Automatycznie zasyczałam, a moje oczy zrobiły się czerwone i wyrosły mi kły. Chłopaki się trochę przestraszyli, więc schowałam ząbki.
-Sorry po prostu mam wrażliwy słuch.-uśmiechnęłam się lekko.
-Przepraszam. Więcej nie będę. Obiecuję.
- To co kto jeszcze idzie?-spytałam
-Ja.-odezwał się Zayn.
-To chodźcie. Justin powiedź Em żeby się pospieszyła i zadzwoń do Kath.
-Jasne.
Razem z chłopakami zeszłam na dół. Z każdym schodkiem wydawali się coraz bardziej przestraszeni. Po chwili staliśmy koło metalowych drzwi za którymi jest Cynth. Otworzyłam okienko i wyjrzałam przez nie. Moja "siostra" leżała na łóżku i widać po niej, że cierpi. Brak krwi dla wampira jest jak brak kolejnej dawki dla narkomana. Czujesz jakby Ci się gardło paliło.Słabniesz w siłach. To jest straszne. Już kiedyś przez to przechodziłam.
-Ona żyje?- spytał Zayn
-Tak. Brakuje jej krwi, więc jest osłabiona. Chcecie do niej wejść?-spytałam
-Może lepiej nie...-powiedział przerażony Niall.
-Jasne. Jak tylko wróci Katerina podamy jej krew.
-Czyli znowu będzie silna?-spytał Zayn.
-Nie do końca. Będziemy jej dawać krew co jakieś 5 godzin. Potem przeniesiemy ja do grobowca i zamkniemy. Chcecie coś jeszcze zobaczyć?-uśmiechnęłam się.
-Ja chcę tak szybko biegać.-powiedział Niall
-Ja też-zaśmiał się Zayn
-Ok Jesteście jak Bieber. On też od razu chciał szybko biegać. Złapcie mnie za ręce.-poleciłam.
2/5 One Direction wykonało moje polecenie i po niecałej sekundzie byliśmy z powrotem w salonie. Em już była i robiła te swoje sztuczki z werbeną. Katerina dotarła chwilę później i podała mi krew. Usiadłam na kanapie.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się-To ja idę do kuchni.
-Możesz tutaj.-powiedzieli razem chłopcy. Uśmiechnęłam się do nich i zaczęłam pić krew. Moje oczy robiły się coraz bardziej czerwone. Widziałam jak chłopaki mi się przyglądają. Po chwili cała torebka była pusta.
-Ok. Teraz dwójka pójdzie z Kateriną.
-To ja i Liam- powiedział Louis.
-Harry pójdziesz ze mną, ok?
-Jasne!-krzykną, ale po chwili zorientował się, że za głośno.-Przepraszam. Zapomniałem.
-Ok. Mia skończyłam- powiedziała Emily.
-Jasne. Chłopaki musicie to założyć.-pokazałam im wisiorki- Jak będziecie je mieli, żaden wampir was nie zahipnotyzuje
-A jak będzie chciał?-spytał Liam
-Nie uda mu się to- podałam im butelkę- musicie to pić. Wlać parę kropel do herbaty czy coś. Wtedy żaden wampir was nie ugryzie.
-Dobra my chłopaki zjeżdżamy.-powiedziała Katerina i zaczęła kierować się w stronę piwnicy. Ale niestety Louis ją zatrzymał.
-A nie możemy tak szybki.
-Yhh jak Justin. No dobra chodźcie.- i po chwili zniknęli.
-Kiedy Gemma przyjeżdża?- spytał Niall
-Za pięć minut będzie na lotnisku.- powiedział Harry.
-Czkaj!... Tak Gemma?!-spytała Em
-No. Siostra Harrego. Znacie ją?-spytał Zayn
-I to jak.-powiedziałam.
-I ona mi nie powiedziała, że ma takie ładne koleżanki. Od kiedy ją znacie?-popatrzyła na mnie.
-Ok kiedy miała 17 lat. Poznałyśmy się w szkole. Zna naszą tajemnice.
-Zbije ją.-powiedziała Em
-Czemu?-spytał Harry
-Bo miała nas odwiedzić dzisiaj, ale zadzwoniła jak szłam do chłopaków, że nie przyjedzie.
-A zakład, ze najpierw przyjdzie do nas?- uśmiechnęłam się cwaniacko.
-Do nas.-powiedział Harry
-To co zakład?
-Jasne. Jeśli ja wygram to... pocałujesz mnie.-uśmiechną się na co ja prychnęłam- na ulicy- dodał
-Ok a jeśli ja wygram to co?
-To wtedy ja pocałuje Ciebie.-powiedział jak by to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Nie
-Nie
-Tak... Nosz kurde
-Wygrałem
-Yhhh.. niech Ci będzie
Siedzieliśmy jakieś 10 minut i w pokoju pojawiła się Kat. Zła Kat. Oj nie dobrze.
-Co się stało?
-Zabiję tych gamoni.-syknęła
-Czemu?- spytał Justin
-Louis nie wierzył, ze pijemy krew,więc wziął jedną torebkę i chciał wypić. Ja w tym czasie poszłam do twojej siostry i dałam jej fiolkę, ale ona wyczuła krew od Louisa i chciała ją zabrać. Lou i Liam się wystraszyli i oddali jej krew, a ona wypiła i uciekła.
-Kurwa!-krzyknęłam. Kurde czego ona ode mnie chce?! - Gemma!- olśniło mnie.- Ona nie chciała mnie. Ona chciała Gemm.
-Co?!-krzyknęli wszyscy.
-Mia mów o co chodzi!-nakazała Em
-Gemma kiedyś pomogła mi ją zamknąć. Mówiłam jej, że będę ją chronić, ale one jest strasznie uparta. Postanowiłam, więc zabrać ją do pewnej czarownicy. Ona zrobiła taką miksturę dzięki której, gdy Cynthia spojrzy jej w oczy sama będzie chciała się zabić.
-Czyli nic jej nie będzie?-spytał zszokowany Harreh.
-Nie będzie cała i zdrowa.-uśmiechnęłam się do nich.
Gadaliśmy już od jakiś 20 minut gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do korytarza. Otworzyłam drzwi i ujrzałam uśmiechniętą Gemmę.
-Boże Gemma! Jak ja cię dawno nie widziałam!-krzyknęłam
-Ja też się cieszę Mia.- przytuliła mnie.- A gdzie Kath i Em?-dodała
-W salonie wchodź.
Weszłyśmy w głąb domu. Ale zaraz!... Skoro Gemma jest u nas to znaczy, że będę musiała pocałować Harrego!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz